środa, 28 października 2015

Nowe wieści z pola bitwy

Tak oto wyglądało nasze mieszkanie jeszcze z 3 dni temu, dzisiaj zrobię kolejne zdjęcia dokumentujące zmiany, które zaszły w przeciągu ostatnich dni. Aktualnie w łazience jest trochę więcej kafli, przedpokój jest pomalowany na szaro i kuchnia jest w późniejszym stadium skręcenia.






wtorek, 27 października 2015

Inspiracje

Dzisiaj kilka zdjęć, które mnie inspirują do tworzenia, ale także takie, które przedstawiają przedmioty, które bardzo bym chciała posiadać. Niekoniecznie związane z wystrojem wnętrz.

















wtorek, 20 października 2015

Przedstawienie

 Chciałam Wam przedstawić, już nie takiego nowego, członka rodziny. Nasza kotka ma już 3,5 miesiąca i jest istnym szatanem! Ale potrafi być również przekochana. Cały dzień śpi, a w nocy biega po mnie ze swoją sztuczną myszką, zachęcając do wspólnej zabawy. Powinnam dodać, że myszka brzęczy. Więc sen jest mi ostatnio obcy. Mam tylko nadzieję, że z tego wyrośnie ;) 
Pomimo nocnych szaleństw Ibra jest naprawdę kochanym kotem, bez którego nie wyobrażamy sobie życia, chociaż jest z nami dopiero od dwóch miesięcy.
 
1,5 miesiąca, pierwszy dzień u nas

2 miesiące

2,5 miesiąca

3 miesiące
3,5 miesiąca, zmierzwione futerko od szaleństw i mokry od ciumkania ogon

3,5 miesiąca i ukochany karton

3,5 miesiąca

poniedziałek, 19 października 2015

Wykończeń ciąg dalszy

 Dość długo nie pisałam. Już prawie zapomniałam o uzupełnianiu naszego "dziennika budowy". Za to dzisiaj będzie długi wpis.
 Trochę trwało, zanim nastąpiły jakieś większe zmiany w naszym M. Dzisiaj możemy się pochwalić drewnianymi podłogami, które tak na marginesie doprowadziły mnie do lekkiej nerwicy, później depresji, a na koniec całkowitego zobojętnienia na zaistniałą sytuację. Ale może od początku. Kilka miesięcy temu kupiliśmy bardzo tanio azjatycką, drewnianą podłogę. Zakupu dokonaliśmy przez internet, od osoby prywatnej. Po deski pojechaliśmy od razu, jak odpisał nam ich właściciel, że jeszcze są dostępne. Była to długa podróż, ale i tak wyszliśmy na swoje, bo zaoszczędziliśmy na samych podłogach. Desek mieliśmy mniej niż metrów, więc zaplanowaliśmy, że pod aneksem kuchennym będą kafle i wszystko byłoby ok. Idealnie wyliczone i jeszcze trochę materiału by zostało. Ważną informacją jest, że według naszych wyliczeń desek starczy na 2 sypialnie, przedpokój i pokój dzienny bez dwóch rzędów kafli pod aneksem kuchennym i jeszcze zostaną docinki. 
 Mój tato załatwił nam specjalistę od kładzenia podłóg. Myśleliśmy, żeby zrobić to sami, bo to duża oszczędność pieniędzy. W końcu taki parkieciarz trochę bierze. Jednak z braku czasu zdecydowaliśmy się na specjalistę. I to był nasz pierwszy błąd. 
 W skrócie Pan Parkieciarz położył nam podłogę w salonie od złej strony (miał kłaść od balkonu do aneksu, by pociągnąć podłogę drewnianą maksymalnie do części kuchennej-a reszta to kafle; specjalnie prosiliśmy go o to kilka razy), źle policzył paczki i koniec końców pod naszą nieobecność (byliśmy na weselu znajomych) położył podłogę tak, że skończyliśmy z luką bez desek pod ścianą, na której nie miało być aneksu i dziurą pod ścianą, gdzie aneks miał być. Ciężko mi to dokładnie opisać, ale pod aneksem miały być dwa pasy kafli 60x60, czyli jeden rząd pod szafkami kuchennymi i jeden przed. Pan Parkieciarz położył deski tak, że kafle byłyby tylko pod szafkami, bo myślał, że desek mu starczy na resztę pokoju (tak wyszło według jego wyliczeń). Tak się jednak nie stało. Z resztą po popełnieniu błędu nawet nas o tym nie poinformował. Po poprawinach przyjechaliśmy zobaczyć efekt jego pracy i zastaliśmy niedorobioną podłogę.
 Rozumiem, że każdy popełnia błędy, więc jeszcze wtedy byłam wyrozumiała i czekałam na rozwiązanie przez niego zaistniałego problemu. Miałam nadzieję, że znajdzie deski, które będą chociaż podobne do tych, które kupiliśmy. I tak z tygodnia, który miał poświecić na podłogi, zrobił się miesiąc, potem półtorej. A końcowy efekt czekania spowodował u mnie osłupienie. Deski, które nam Pan Parkieciarz zaproponował w ogóle nie pasowały, nie dość, że kolorem, typem drewna, usłojeniem to jeszcze długością. I kilka desek miało wady. A wyglądało to tak:

Dwa paski po lewej (różowe drewno) to nasza podłoga, po prawej to zaproponowane rozwiązanie przez Pana Parkieciarza.





 Tak więc po krótkiej wymianie zdań powiedziałam, że nie zgadzam się na takie deski i trzeba wymyślić coś innego. Pan Parkieciarz zrzucił cały ciężar poszukiwań desek na nas, nie biorąc za swój błąd żadnej odpowiedzialności (dodatkowo wypomniał mi kilka razy, że za deski, które są widoczne na zdjęciu dał 240 zł). Jakimś cudem, po tygodniu poszukiwań udało nam się dodzwonić do osoby, która jako pierwsza sprowadzała deski z Azji. Bardzo miły Pan poinformował nas, że już nie prowadzi firmy (dlatego przy wcześniejszych próbach kontaktu jego telefon podany na opakowaniu desek nie odpowiadał), ale posiada jeszcze 30 opakowań, które mu zostały. Po pierwsze mieliśmy ogromnego farta, że włączył telefon, po drugie, że miał jeszcze nasze deski.
 Na szczęście podłoga jest już położona. W całości. Zrezygnowaliśmy już całkiem z kafli, bo bez sensu je kłaść pod samymi szafkami. Trzeba by było równać poziom kafli do podłogi. Więc w miejscu szafek Pan Parkieciarz położył nam deski prostopadle do reszty, bo tak było według niego najszybciej i najłatwiej.
 Podsumowując trzeba było kłaść samemu, ale każdy jest mądry po szkodzie. Gotowa podłoga prezentuje się tak:

Przedpokój i dwa pokoje.
Salon-jadalnio-kuchnia (desek brakowało pod widoczną na zdjęciu ścianą)

środa, 22 lipca 2015

Drewniana podłoga

Baaardzo, ale to baaaaaaaaaaaardzo podobają mi się drewniane podłogi w łazienkach. Niestety negatywne nastawienie mojej drugiej połowy do takiego rozwiązania skłoniło mnie do poszukania zamiennika. I tak zdecydowałam się na kafle drewnopodobne. Waham się jeszcze nad firmą i kolorem, ale jestem przekonana, że chciałabym wyłożyć nimi całą podłogę. W jednym z wcześniejszych postów umieszczałam wykonaną przeze mnie roboczą "wizualizację", w której podłoga pod prysznicem była inna niż ta w pozostałej części łazienki. Dzisiaj zdecydowaliśmy, że podłoga w jednakowych kaflach optycznie powiększy pomieszczenie. Poniżej umieszczam poprawioną wersję naszej malutkiej łazienki.


czwartek, 16 lipca 2015

Salon

 Już wcześniej pisałam o tym, jak tworząc mood board pomagam sobie w "projektowaniu" wnętrza. W poprzednim wpisie pokazywałam sypialnię i łazienkę, a dzisiaj pora na salon, który też jest kuchnią i jadalnią. Pokój jest niewielki, więc i meble starałam się dobrać funkcjonalne, aby nie zagracić przestrzeni. Kuchnię skopiowałam z wizualizacji IKEA, ponieważ właśnie taką zamówiliśmy i już czeka na złożenie.




środa, 15 lipca 2015

Koci domek

 

 Skoro zaczęliśmy wykańczać mieszkanie ciut szybciej (i może w ciągu półtorej miesiąca uda nam się już wprowadzić), to postanowiliśmy, że i nasz kot powinien mieć swoje miejsce w mieszkaniu. Co prawda nie mieliśmy zamiaru kupować tego legowiska, bo drogie, bo duże, bo drogie i jeszcze raz bo drogie. Ale wczoraj wieczorem jeden ze sklepów internetowych wysłał mi wiadomość, której mój narzeczony nie mógł się oprzeć, a ja jako zakupoholiczka, to już w ogóle oszalałam! Nie dość, że domek był prześliczny, to jeszcze o kilkadziesiąt zł tańszy niż w innych sklepach.
 Więc kupiliśmy legowisko dla kota firmy Guisapet, które jest tak przecudne, że musiałam je nabyć, nawet jeśli nasz kot będzie wolał spać w kartonowych pudełkach. My wybraliśmy model biały z beżową poduszką, na którą i tak uszyję pokrowce, żeby móc zmieniać i prać kocie spanie. Higiena przede wszystkim! Co najważniejsze legowisko jest bardzo łatwe w utrzymywaniu, bo można je po prostu wymyć i problem z czyszczeniem rozwiązany.